Relacja z Festiwalu Czeskich Komedii "Czeski Film"

Edycja I, Józefów pod Warszawą

 


Miliony Polaków wychowało się na czechosłowackich komediach. Czy dzisiaj trącą myszką, czy też mogą być alternatywą dla produktów amerykańskiej popkultury?
Dzisiaj Unia, wczoraj obóz krajów demokracji ludowej. Który z systemów skuteczniej wspierał wymianę kulturalną?
Na te pytania odpowiadali sobie uczestnicy Festiwalu Czeskich Komedii "Czeski Film".

 

Odbiór kultury naszych południowych sąsiadów w Polsce był zawsze żywszy i życzliwszy niż odbiór kultury polskiej w Czechach. Czy wiecie, że dopiero w właśnie rozpoczętym roku 2006 Czesi poznają np. naszą kultową komedię "Rejs"! Trzeba przyznać, że polscy decydenci oraz dystrybutorzy z czasów PRL-u wykazali się większą czujnością. Dzięki nim pokolenia Polaków wychowały się na wysmakowanych plastycznie serialach animowanych i fabularnych oraz nieodparcie śmiesznych komediach. Postacie takie jak Krecik, Arabella, czy Latający Czestmir, charakterystyczne twarze czeskich aktorów - Stelli Zázvorkovej, Vladimíra Menšíka, czy Jiří Sováka, a w tle muzyka Karela Svobody, głos Gotta i Vondráčkovej tworzyły klimat tamtej epoki. Przywołanie go oraz konfrontacja z gustami nowego pokolenia widzów przyświecała Fundacji Animacja i innym współorganizatorom Festiwalu Czeskich Komedii "Czeski Film", którego pierwsza edycja odbyła się w Józefowie pod Warszawą, w listopadzie 2005. "Integracja Europejska" patronowała temu przedsięwzięciu.

 

Polityka kulturalna?

Jednym z nielicznych, pozytywnych aspektów przebywania za żelazną kurtyną była wzajemna, "obligatoryjna" wymiana kulturalna bratnich narodów. Dzięki niej poznaliśmy "czeskie filmy". Dzisiaj, cóż wiemy o kulturze, w szczególności kinematografii Czechów. Z 20-25 nowych filmów produkowanych rocznie w Republice Czeskiej dociera do nas zaledwie kilka, w skromniej ilości kopii. Ze starszymi tytułami jest jeszcze gorzej. Sytuację ratują niektóre stacje telewizyjne (Europa Europa, TVP Kultura), lecz dostęp do czeskich filmów należy uznać za reglamentowany. Polityka kulturalna Unii Europejskiej, jak czytamy w artykule 151 Traktatu o Unii Europejskiej, "ogranicza się do zachęcania Państw Członkowskich do współpracy międzynarodowej". Unia Europejska traktuje kwestie kulturowe jako sferę narodowej suwerenności i dlatego nie dąży do ich ujednolicania ani wprowadzenia wspólnego prawa regulującego politykę kulturalną. Być może dobrze, że choć tej dziedziny nie kodyfikują paragrafy brukselskich przepisów. Z drugiej jednak strony ich brak prowadzi do tego, iż ową politykę kulturalną zaczynają regulować prawa rynku. Te w sposób naturalny każą sprowadzać na duże i małe ekrany zawsze świeże i sprawdzone amerykańskimi boxoffisami fastlooki, których treści nie pamięta się już 5 min po wyjściu z kina. Cała nadzieja w animatorach kultury, którzy reagują inaczej niż nastawieni na zysk menedżerowie firm dystrybucyjnych i starają się pokazać widzom kultowe, często pokryte szlachetną patyną i trudno dostępne dzieła światowej kinematografii. Do nich z pewnością należy 12 filmów z lat 70-tych i 80-tych pokazanych na Festiwalu Czeski Film.

Organizatorzy podczas otwarcia. Zamiast wstęgi przecięto taśmę filmową. Szczęśliwe nie wykorzystano w tym celu żadnej z prezentowanych komedii...

"A może szpinak?" - kalsyczna komedia z wartką akcją. Widzowie bili brawo!

 

Co się podobało?

Na oficjalne otwarcie tłumnie zgromadzeni widzowie w sali kina Muza w Józefowie zobaczyli " Z tobą cieszy mnie świat" w reż. Marie Polednakowej. Komedia pełna wartkiej akcji, ciepłego, życzliwego humoru, ze ścieżką dźwiękową w wykonaniu Heleny Vondráčkovej.
Zdecydowanie największą widownię (pełna sala) zgromadziły surrealistyczne, komedie sci -fi Václava Vorlíčka, twórcy znanego u nas z serialu dla dzieci Arabella: "Jak utopić doktora Mraczka?" oraz "A może szpinak". Podczas seansów sala rozbrzmiewała raz po raz gromkim śmiechem, a po zakończeniu projekcji organizatorzy pokazu (a pośrednio realizatorzy filmów) zostali nagrodzeni brawami. Należy także podkreślić, iż niezwykle trafnym pomysłem było zaproszenie do współpracy legendarnego polskiego lektora pana Tomasza Knapika, którego głos na żywo towarzyszący projekcjom stanowił istotną "wartość dodaną"…
Na festiwalowej widowni przeważali ludzie młodzi, którzy widzieli prezentowane filmy po raz pierwszy. Ich entuzjastyczna i obiektywna (nieobarczona sentymentalizmem starszego pokolenia) opinia dowodzi, iż mamy do czynienia najzwyczajniej z porządnie zrealizowanym kinem. Rozrywkowym, ale dalekim od hollywoodzkich uproszczeń i schematów, życzliwym dla widza i przedstawionych bohaterów, opartym na oryginalnym scenariuszu. Kinie nie zaangażowanemu politycznie, co uważam, wbrew zdaniu wielu filmoznawców, za ich istotny atut*.

Integracja po czesku?

O tym, że polityka stanowi niewyczerpalne źródło inspiracji przekonała wystawa grafik czeskich i słowackich satyryków "My w Unii". W przerwach miedzy seansami widzowie mogli obejrzeć, jak nasi południowi sąsiedzi postrzegają integrację. Przypomnijmy, że w ponad 77 proc. z głosujących w referendum europejskim Czechów przystąpienie do Unii poparło, choć mogło być różnie. Wielu z czołowych polityków na czele z prezydentem Václavem Klausem otwarcie manifestowało (i czyni to nadal) niechęć do instytucji europejskich. Naród czeski najwyraźniej podszedł do referendum mniej emocjonalnie a bardziej pragmatycznie. Ostrożność i dystans w podejmowaniu kluczowych decyzji dała znać o sobie już wcześniej, w 1999 roku. W dzień przed rozszerzeniem NATO, szef czeskiej dyplomacji Jan Kavan wprawił w osłupienie ówczesnego sekretarza generalnego Sojuszu Javiera Solanę pytaniem, czy z NATO można się ewentualnie kiedyś wypisać...
Na przystąpieniu do Unii zyskała czeska gospodarka, o czym na nietypowym, bo zupełnie poważnym zwieńczeniu Festiwalu mówił attache ds. handlowych Ambasady Republiki Czeskiej Rudolf Opatril. Zakończenie Festiwalu stanowiło bowiem seminarium dla przedsiębiorców, dotyczące możliwości kooperacji polskich podmiotów gospodarczych z czeskimi. Nie wszyscy zgromadzeni wiedzieli, iż w Czechach polskim hitem są wyroby meblarskie. Z dużym zainteresowaniem spotkały się także prelekcje przedstawicieli Mazowieckiego Funduszu Poręczeń Kredytowych oraz Banku BPH. Ostatnie chwile Festiwalu należały do Chóru Rubikon, prowadzonego przez czeską śpiewaczkę operową panią Annę Vranovą. Utalentowane dzieciaki przedstawiły specjalny program, śpiewając czeskie i polskie pieśni narodowe.
Na Festiwalu bawiło się przeszło 1000 widzów, z czego wielu deklarowało chęć ponownego spotkania z perłami czeskiej komedii filmowej. Dla wszystkich, którzy nie mogli być w Józefowie mamy dobrą wiadomość. Festiwal będzie powtórzony w jeszcze okazalszej pod względem programowym formie w kilku miastach Polski. Najbliższy wiosną 2006 prawdopodobnie w Łodzi. O pokazach czytajcie na stronach Integracji Europejskiej oraz na www.animacja.org. Sponsorzy mile widziani!

Koordynator Festiwalu "Czeski Film"
Przemysław Olszewski


*O przywiązaniu Czechów do swojej kinematografii niech zaświadczą wyniki plebiscytu, jaki ogłosiła latem 2005 r. czeska telewizja publiczna (ČT) na najważniejszą postać z historii Czech. Zwyciężyły postacie całkowicie fikcyjne z filmów: Jára Cimrman oraz Krecik! Ostatecznie, po unieważnieniu pierwszych wyników, zwyciężył cesarz rzymski i król Czech Karol IV, żyjący w XIV wieku.

Chór Rubikon prowadzony przez czeską śpiewaczkę operową panią Annę Vranovą bisował kilka razy.

Wystawa prac grafików z Czech i Słowacji cieszyła się duzym powodzeniem.